Dzisiejszy post będzie trochę inny niż wszystkie
dotychczasowe, bo porozmawiajmy o samochodach, które są idealne na weekend nad
jeziorem, na łowienie ryb, ogólnie dla przygody. na łonie natury, jezioro,
świeże powietrze, wędka, aqua vitae (C2H5OH), słońce i piękne pejzaże. Można to połączyć
z pływaniem łódką wtedy bez C2H5OH, by w samotności się zrelaksować, ja bym do tego zabrał jakąś towarzyszkę w bikini by zrobić sobie relaks na 200%. Co kierowało mnie przy wyborze czterech samochodów z dzisiejszego posta? Styl, by wyróżnić się spośród tłumu jeżdżącego Audi i Mazdami, Komfort, bo to przy relaksie jest najważniejsze, Emocje jakie budzą te samochody i Czynnik X zlepek moich uczuć, osiągów i opinii. Czas zacząć relaks.
Pierwsze auto nazwałem łosiem, bo firma ta jest ze Szwecji kraju łosi. Oczywiście jest to Volvo. Do marki Volvo mam sentyment, sam nie wiem czemu, ale lubię tylko te stare Volvo no i bohatera mojego posta. Które modele najlepiej wspominam?
Awangardowe P1800 zwane ,,Schneewittchensarg", po Polsku ,,Trumna Królewny Śnieżki", przez mocno przeszkloną tylną szybę i awangardowy styl.
Oldschoolowe 244 Bertone z vinylowym dachem i sylwetką Muscle Cara.
Dziwne i kosmiczne 480.
Cała Gama kanciaków od 740 do 780 i od 850 do 960, bo są to jedne z najbardziej twardych samochodów jakie znam.
I oczywiście V70 R, najszybsze Volvo jakim jechałem.
Do tego grona dołączyło całkiem nowe Volvo. Cena wersji, którą wybrałem kosztuje 400 000 złotych z groszami powiecie drogo, ale konkurencja jest sporo droższa przypominam, że Mercedes-Benz ML 500 4Matic kosztuje w podobnej opcji i z podobnymi osiągami co Volvo kosztuje ponad 100 000 złotych więcej. Mowa tu o Volvie XC90 T8.
Co w nowym XC90 jest takiego ciekawego co uzasadnia cenę? Wszystko zacznę od silnika nowe XC90 to hybryda typu plug- in, do ładowania z gniazdka. Przy napędzaniu nowego Volvo pracują
dwa silniki. Z przodu silnik Drive-E znany z modelu T6, tylną oś napędza silnik elektryczny. Razem ten duet osiąga 400 KM, a maksymalny moment obrotowy wynosi 640 Nm. Dzięki połączeniu tych silników z 8-stopniową skrzynią biegów, ten kawał fury rozpędza się do setki w niespełna 6 sekund. Prędkość maksymalna wynosi 230 km/h. Spytacie dlaczego hybryda? Bo to najszybsza odmiana tego XC90. Jeśli chodzi o design to Szwedzi spisali się doskonale, mówię to z bólem serca, ale to Volvo jest ładniejsze niż Mercedes ML. Gdybym miał wybierać to bez zastanowienia jadę do salonu Volvo, Szwedzi macie mnie! XC90 jest naprawdę piękne, trochę gangsterskie i potężne, a ten szyderczy przedni uśmiech sprawia, że budzi respekt. A środek to już czysta perwersja, nie lubię środka w nowych Audi i BMW, bo wyglądają jak gabinet dentysty i dają wrażenie znieczulenia, ale to co Volvo zrobiło z tym środkiem to jest coś niebywałego. Najlepszym elementem jest gałka zmiany biegów z kryształu, wyglądająca jak joystick do broni masowego rażenia lub palec terminatora. Do tego pasy z datą według mnie od kiedy produkują samochody osobowe. Do tego wielki ekran nawigacji, opcjonalny system audio PREMIUM SOUND BOWERS & WILKINS, szlachetne drewniane wykończeniem, epicka grafika zegarów i te drobne detale na przykład kluczyk jest naprawdę jak dzieło sztuki to wszystko sprawia, że ten środek ma swój klimat. A co z przygodą? W trybie w pełni elektrycznym przejedzie 40 km, dzięki czemu bez problemu możemy wjechać bezszelestnie do jakiegoś rezerwatu albo pod jakieś mazurskie jeziorko, otworzyć tylną klapę, usiąść w bagażniku, wyciągnąć sprzęt wędkarski, powiesić na tylnej klapie lampkę i zacząć łowić. Bez stresu otworzyć sobie jakiś ulubiony napój i kontemplować piękno przyrody. Dla tych, którzy są niecierpliwi proponuję wziąć jakąś fajną dziewczynę bądź waszą żonę czy koleżankę, bo gdy się znudzicie zamknijcie się w bagażniku i rozwiązujcie ,,krzyżówki" na leżąco, a potem leżąc w bagażniku możesz ściemniać, że znasz się na gwiazdach pokazując je przez oszklony dach. Ten samochód cię uspokoi, bo nie nadaje się do naprawdę szybkiej jazdy lepiej jeździć nim tak jak łódką, żeglować delektując się widokami przed maską. Idealne auto na długie podróże lub jazdę do nadmorskich kurortów.
dwa silniki. Z przodu silnik Drive-E znany z modelu T6, tylną oś napędza silnik elektryczny. Razem ten duet osiąga 400 KM, a maksymalny moment obrotowy wynosi 640 Nm. Dzięki połączeniu tych silników z 8-stopniową skrzynią biegów, ten kawał fury rozpędza się do setki w niespełna 6 sekund. Prędkość maksymalna wynosi 230 km/h. Spytacie dlaczego hybryda? Bo to najszybsza odmiana tego XC90. Jeśli chodzi o design to Szwedzi spisali się doskonale, mówię to z bólem serca, ale to Volvo jest ładniejsze niż Mercedes ML. Gdybym miał wybierać to bez zastanowienia jadę do salonu Volvo, Szwedzi macie mnie! XC90 jest naprawdę piękne, trochę gangsterskie i potężne, a ten szyderczy przedni uśmiech sprawia, że budzi respekt. A środek to już czysta perwersja, nie lubię środka w nowych Audi i BMW, bo wyglądają jak gabinet dentysty i dają wrażenie znieczulenia, ale to co Volvo zrobiło z tym środkiem to jest coś niebywałego. Najlepszym elementem jest gałka zmiany biegów z kryształu, wyglądająca jak joystick do broni masowego rażenia lub palec terminatora. Do tego pasy z datą według mnie od kiedy produkują samochody osobowe. Do tego wielki ekran nawigacji, opcjonalny system audio PREMIUM SOUND BOWERS & WILKINS, szlachetne drewniane wykończeniem, epicka grafika zegarów i te drobne detale na przykład kluczyk jest naprawdę jak dzieło sztuki to wszystko sprawia, że ten środek ma swój klimat. A co z przygodą? W trybie w pełni elektrycznym przejedzie 40 km, dzięki czemu bez problemu możemy wjechać bezszelestnie do jakiegoś rezerwatu albo pod jakieś mazurskie jeziorko, otworzyć tylną klapę, usiąść w bagażniku, wyciągnąć sprzęt wędkarski, powiesić na tylnej klapie lampkę i zacząć łowić. Bez stresu otworzyć sobie jakiś ulubiony napój i kontemplować piękno przyrody. Dla tych, którzy są niecierpliwi proponuję wziąć jakąś fajną dziewczynę bądź waszą żonę czy koleżankę, bo gdy się znudzicie zamknijcie się w bagażniku i rozwiązujcie ,,krzyżówki" na leżąco, a potem leżąc w bagażniku możesz ściemniać, że znasz się na gwiazdach pokazując je przez oszklony dach. Ten samochód cię uspokoi, bo nie nadaje się do naprawdę szybkiej jazdy lepiej jeździć nim tak jak łódką, żeglować delektując się widokami przed maską. Idealne auto na długie podróże lub jazdę do nadmorskich kurortów.
Kolejny samochód też nadaje się na ryby, ale zupełnie inne niż w przypadku Volvo. Na ten samochód złowisz ryby 90/60/90 zwane Paddock Girls i ryby w jeziorku koło toru wyścigowego.
Paddock Girl w swoim naturalnym środowisku zwanym torem wyścigowym. | . |
Samochód ten nazwałem wstrząśnięty nie zmieszany, bo ewidentnie kojarzy się z pięknymi kobietami i Agentem Jej Królewskiej Mości 007. Nie jest to byle wyścigówka, a torpeda która rozpruje wszystkich innych na torze. Ta demoniczna maszynka jest napędzana umieszczonym centralnie, 7-litrowym wolnossącym silnikiem V12 o
mocy ponad 800 KM. Napęd będzie na tylne koła serwowany przez
sekwencyjną skrzynię biegów Xtrac. Dałem wam dwie ważne wskazówki, co to za auto James Bond i silnik wolnossący V12, niektórzy z was już wiedzą co to za auto. Jest to oczywiście Aston Martin Vulcan, który wygląda naprawdę futurystycznie jak z filmu science fiction. Jego przód łypie groźnie niczym wyszczerzona paszcza żarłacza białego, wcięte boki z bocznymi wydechami ziejącymi 20 cm płomieniami, tył ze zmysłową linią bioder jak u Kate Upton lub Kelly Brook, z potężnym skrzydłem, które nie wygląda tanio jak z odpustu z tyłu Daewoo Tico, tylko jest dopełnieniem całości. Tylne reflektory zrobione z czerwonych igieł lub sopli wyglądają złowieszczo, zabójczo, zacnie no nie mam na to słów, tył pozbawiony rur wydechowych sprawia, że tył jest czystszy szlachetniejszy, dzięki temu zabiegowi dyfuzor jest przepotężny i spełnia swoją funkcję. Vulcan jest zbudowany tylko by pokazać środkowy palec konkurencji i by pokazać siłę marki, to jest samochód dla osób obrzydliwie bogatych, aroganckich i wielbiących prędkość tudzież dla koneserów piękna. Idealne auto dla mnie, tylko gorzej z tym obrzydliwie bogatym, no niestety my maluczcy możemy tylko o tym samochodzie pomarzyć. Choć wiadomo, że te moto marzenia mogą się kiedyś spełnić. Samochód budzi się plując ogniem i porykując, potem brzmi jak stara Formuła 1 na jałowym biegu, a gdy dodamy gazu auto zamienia się w owoc miłości bombowca RAF'u, z którego nazwę zaczerpnął nasz Aston i starej Formuły 1.
Ponad 800 koni mechanicznych i napęd na tył gwarantują mocnego kopa adrenaliny, gdybym prowadził ten samochód przy przyspieszaniu śmiałbym się złowieszczo cały czas. Jeśli chodzi o środek to wygląda jakby był żywcem wyciągnięty z jakiegoś odrzutowca F16 lub z Sokoła Millenium. Wady? Są i to spore główna wada to fakt, że to tylko samochód na tor i by nim jeździć możecie lub nie przejść szkolenie zorganizowane przez Astona, jak nie chcesz przejść tego szkolenia możesz spokojnie jeździć sobie po torze. Samochód jest strasznie niski jego nadwozie ma 1186 mm wysokości. Kolejna wada to cena wynosząca ,,tylko" 10 000 000 złotych i limitowana ilość sztuk Vulcanów będzie tylko 24. Ostatnia wada to fakt, że Vulcan ma części zgodne z homologacją FIA to i tak nim się nie pościgasz w oficjalnych imprezach sygnowanych przez FIA. ZUS za pieniądze podatników może sobie kupić Vulcana, stworzyć mistrzostwa dla innych właścicieli i jeździć w zielonych barwach albo lakierem we wzór banknotów 200 złotowych. Pomimo wad auto jest idealne na przygodę. Tylne skrzydło może służyć za ławkę dla ciebie i nowo poznanej Paddock Girl, gdy przy torze mamy jezioro to z tej prowizorycznej ławki możesz łowić ryby. Siedząc na skrzydle możesz piec kiełbasę nad ogniem, gorzej jakbyś chciał czytać ,,dane i algorytmy z track days" na leżąco z Paddock Girl to z tym będzie ciężko. Choć i na to jest rozwiązanie albo kupisz starego TIR'a z Formuły 1, w którym spała kiedyś ekipa Ferrari lub Red Bull'a, bo cię stać, gdy kupisz Vulcana za ostatnie oszczędności najtaniej wynająć boks i tam konsultować ,,czasy okrążeń".
Ten post opublikuję w dwóch częściach, by po prostu podbić sobie wejścia, a poza tym druga część wymaga jeszcze oszlifowania. Mam nadzieję, że post się podobał i z niecierpliwością czekacie na drugą część, która pojawi się na dniach. Stay tuned! Pozdro!
Źródło obrazków: Pinterest, Google, Wikipedia i źródła prasowe.
Ponad 800 koni mechanicznych i napęd na tył gwarantują mocnego kopa adrenaliny, gdybym prowadził ten samochód przy przyspieszaniu śmiałbym się złowieszczo cały czas. Jeśli chodzi o środek to wygląda jakby był żywcem wyciągnięty z jakiegoś odrzutowca F16 lub z Sokoła Millenium. Wady? Są i to spore główna wada to fakt, że to tylko samochód na tor i by nim jeździć możecie lub nie przejść szkolenie zorganizowane przez Astona, jak nie chcesz przejść tego szkolenia możesz spokojnie jeździć sobie po torze. Samochód jest strasznie niski jego nadwozie ma 1186 mm wysokości. Kolejna wada to cena wynosząca ,,tylko" 10 000 000 złotych i limitowana ilość sztuk Vulcanów będzie tylko 24. Ostatnia wada to fakt, że Vulcan ma części zgodne z homologacją FIA to i tak nim się nie pościgasz w oficjalnych imprezach sygnowanych przez FIA. ZUS za pieniądze podatników może sobie kupić Vulcana, stworzyć mistrzostwa dla innych właścicieli i jeździć w zielonych barwach albo lakierem we wzór banknotów 200 złotowych. Pomimo wad auto jest idealne na przygodę. Tylne skrzydło może służyć za ławkę dla ciebie i nowo poznanej Paddock Girl, gdy przy torze mamy jezioro to z tej prowizorycznej ławki możesz łowić ryby. Siedząc na skrzydle możesz piec kiełbasę nad ogniem, gorzej jakbyś chciał czytać ,,dane i algorytmy z track days" na leżąco z Paddock Girl to z tym będzie ciężko. Choć i na to jest rozwiązanie albo kupisz starego TIR'a z Formuły 1, w którym spała kiedyś ekipa Ferrari lub Red Bull'a, bo cię stać, gdy kupisz Vulcana za ostatnie oszczędności najtaniej wynająć boks i tam konsultować ,,czasy okrążeń".
Ten post opublikuję w dwóch częściach, by po prostu podbić sobie wejścia, a poza tym druga część wymaga jeszcze oszlifowania. Mam nadzieję, że post się podobał i z niecierpliwością czekacie na drugą część, która pojawi się na dniach. Stay tuned! Pozdro!
Źródło obrazków: Pinterest, Google, Wikipedia i źródła prasowe.