poniedziałek, 7 maja 2018

Dzisiaj w MENU Szef Kuchni Poleca: Wasabi vs. Tabasco

   Może od teraz będziemy zaczynać od żartu? Wiecie jak w Alfie Romeo Giulia Q skasować błąd o źle pracującym silniku? Nacisnąć pięć razy guzik start-stop, pięć razy otworzyć i zamknąć drzwi :) Niestety to jest prawda, więc był to tak zwany ,,Żenujący Żart Prowadzącego". Dla fanów Alfy Romeo nie mam nic do waszych samochodów. Wiem, że tak jak ortodoksyjni fani Hondy czy BMW nie dacie sobie nic powiedzieć na wasze samochody, stąd moje zapewnienia.

   Dzisiaj będzie bez wstępu i od razu na pełnym gazie. Ostatnio mówiłem o Cafe Racer'ach i teraz chciałbym coś dodać. Nie zrozumcie mnie źle, jednak współczesne motocykle typu Cafe Racer jak BMW R nineT są zbyt wolne i mają za dużo bajerów, ale są sposoby by to zmienić. Rozwiązaniem jest współczesny motocykl z kraju kwitnącej wiśni, który jest jak zjedzenie kilku łyżek wasabi i wypicie kilkunastu kolejek Sake, a w dodatku doskonale spełnia swoją rolę jako Cafe Racer według starej szkoły. A jest to naprawdę cudo dla współczesnych samurajów, których coraz mniej.


   Przed wami Kawasaki Ninja H2R, wcielony diabeł świata motocykli. Dla osób o słabych nerwach proszę najpierw skontaktować się z lekarzem, farmaceutą lub egzorcystą zanim choćby zbliżycie się do tej maszyny. Ten motocykl ma silnik o pojemności 1000 ccm, wyposażono go w kompresor stworzony przez speców od lotnictwa(co ciekawe kręci się on do 130 000 obrotów na minutę), oprócz tego dodano podwójne wtryskiwacze z wyczynowego enduro Kawasaki KX250F i system Ram Air, czyli coś jak doładowanie silnika dzięki zasysaniu powietrza przez specjalne wloty z przodu motocykla. Im większa prędkość, tym więcej powietrza dostaje się do gaźników co daje dodatkową moc. H2R ma ,,tylko" 326 koni mechanicznych, słownie trzysta dwadzieścia sześć i to wszystko co tak naprawdę musicie wiedzieć. Ten motocykl był testowany przez Kenan'a Sofuoglu mistrza Supersport World Championship, było to na moście Osman Gazi Bridge(długość tego obiektu 2682 metrów!) gdzie w 29 sekund osiągnął 400 km/h! Wprawdzie są wątpliwości, bo tą prędkość odczytano ze zwykłego prędkościomierza.


   Moim zdaniem znając Japończyków ten ,,budzik" jest bardziej precyzyjny niż szwajcarskie zegarki, ja wierzę w te 400 km/h i zdania nie zmienię. Ten motocykl ma tylko dwie wady, choć ta jedna może być zaletą. Ninja H2R kosztuje 55 000 € i nie ma homologacji co oznacza, że nie może wyjechać na drogę, ale to zaleta, już tłumaczę dlaczego. Nikogo nie namawiam, ale fajnie byłoby powkur###ć innych użytkowników drogi i zrobić kilkanaście fotek fotoradarem, spalić gumę na światłach, pojeździć na tylnym kole, dać nauczkę kierowcom superaut... Diabełek na moim ramieniu złowieszczo się śmieje, spluwa na podłogę, wypija duszkiem butelkę wódki i proponuje pobić rekord prędkości podczas policyjnego pościgu. Nie wiem jak wy, ale ja za przekroczenie prędkości, jazdę bez homologacji i narażanie życia tudzież zdrowia funkcjonariuszy policji byłbym w stanie pójść do więzienia. Ten motocykl wygląda obłędnie i mnie przypomina coś innego niż samuraja przez te zielone dodatki. Wygląda jak zjawiskowo piękna kobieta z ciemną karnacją lub hebanowa księżniczka ubrana w ekskluzywną bieliznę w kolorze neonowej zieleni przy świecach i czekająca na twój pierwszy krok. Już nie mówiąc o kobiecie ujeżdżającej tego dzikiego potwora o mianie Kawasaki Ninja H2R. Dosyć fantazji i przejdźmy do kolejnego samuraja, który jest równie wyjątkowy...


   Oto Ronin 47. Ronin Concept Motorcycle w 2009 przygotowało koncept tego motocykla jako  pokaz siły gdyż firma ta jest powiązania z Magpul producentem broni palnej, a zarazem hołd dla marki Buell. Niestety w 2009 roku Harley-Davidson poddał firmę Buell eutanazji. Oddział firmy Magpul nazwał się Ronin Motor Works, wykupił od byłych dealerów Buell'a dokładnie 47 egzemplarzy modeli 1125 R/CR i tak powstało to arcydzieło. Osiągi są dosyć dobre, ale ten motocykl śmiało może aspirować do miana współczesnego Cafe Racer'a, bo z dawcy wyciągnęli takie organy jak silnik, ramę, wahacz tudzież koła, więc to unikat i powstanie tylko 47 egzemplarzy. Właściwie to filozoficzna nazwa, bo 47 roninów popełniło rytualne samobójstwo za to co zrobili, tak samo jak marka Buell wraz z 47 egzemplarzami 1125 R/CR, jednak te się odrodziły jak feniks z popiołów jako Ronin 47. Uwielbiam ten motocykl, najchętniej postawiłbym go w garażu razem z Kawasaki H2R i przy drinku kontemplował ich wygląd, jednak jeszcze nie wygrałem w eurojackpot. W tym roku planuję odbudowę małego motocykla polskiej produkcji Komar w kolorze zielonym i również będę go podziwiał w garażu. Zanim przejdziemy dalej opowiem trochę o mojej fascynacji dotyczącej Japonii i Ameryki. Ronin to doskonałe połączenie tych dwóch światów tak jak piosenka Azide & Sushii Boiis, którą macie pod spodem.


     Jak już wiecie nie lubię japońskich samochodów jednak kilka z nich wyraźnie mnie jara i tak samo jak kilka innych rzeczy z Japonii. Zacznę od jedzenia. Kiedyś uwielbiałem sushi, jednak przejadłem się nim, teraz nawet nie tknę tej potrawy, za to polskie sushi, czyli śledzia z ziemniakami polanymi masłem uwielbiam i mógłbym to jeść przez cały tydzień. Oprócz tego jestem fanem zupek z paczki, bo bardzo często jem je do śniadania, nie tylko firmy Vifon, ale również Knorr - rosół chiński czy gulaszowa - co może wydawać się dziwne, ale te zupki są mega. No i sake, jestem zdeklarowanym fanem tego alkoholu i ogólnie wódki. Choć po wypiciu 9 szotów sake miałem ciężki poranek, ale to mógł spowodować niekorzystny biometr... Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam wódkę w każdej postaci najczęściej polską. Czasami wypiję Gin z tonikiem, za to dam się pokroić za Grey Goose, francuską wódkę z górnej półki, szczególnie smakową. Próbowałem już cytrynowej i pomarańczowej Grey Goose, a przez ostatnie pół roku zdobyłem pozostałe trzy smaki wiśnia, melon i gruszka, co w naszym kraju jest jak zdobycie Świętego Graala. A ostatnio odkryłem Soplicę gruszkową, która z napojem Sprite smakuje jak nektar bogów, radzę wam udać się do monopolowego i skosztować to odkrycie wiosny 2018.  Dzisiaj będą dwie piosenki i teraz będzie coś o alkoholu z repertuaru mojej nowej ulubionej kapeli ,,Nocny Kochanek".


   Wracając do samochodów odkąd zobaczyłem film Szyby i Wściekli: Tokio Drift zakochałem się w japońskiej motoryzacji, choć dalej nie lubię Mitsubishi Lancer'a EVO czy Subaru Impreza STI. Kultura Japonii również przypadła mi do gustu, szczególnie Yakuza z jej zasadami, tuning bosozoku lub delikatniejsze formy tego zjawiska jak i samochodowe podziemie. Właśnie dlatego zrobiłem sobie tatuaż japońskiego smoka w burzy, może i jest to oklepany motyw jednak zawsze taki chciałem. Kilka japońskich fur, które darzę ogromnym sentymentem poniżej.

Mazda RX-7
Mazda RX-7
Mazda RX-7
Poszerzona Mazda RX-7 z przodem RX-3
Mazda RX-7
Mazda RX-7 z pakietem Veil Side
Mazda RX-7
Mazda 787B
Mazda Cosmo Sport
Mazda RX-3
Toyota Corolla AE86
Toyota Supra
Toyota 2000GT
Lexus LFA
Lexus LS 500h
Lexus RCF
Nissan Skyline
Nissan Skyline R33
Nissan Skyline R34
Nissan GT-R
Nissan/Datsun 230 Z
Nissan Silvia
   Nie będę się rozpisywał na temat wszystkich tych legend, ale dwie z tych bestii zasługują na kult i czczenie ich. Mazda RX-7 to mój faworyt ze względu na kosmiczny wygląd, silnik Wankla i idealna baza do modyfikacji jako Rocket Bunny, Restomod RX-3 i Veil Side z Tokio Drift. Uwielbiam te chowane reflektory, zupełnie jakby to był statek kosmiczny. Wiem, że silnik Wankla przez wielu uznawany jest za złą tudzież problematyczną konstrukcję, jednak dla mnie jest kultowy. Pomimo, że uwielbiam Mercedesy, to właśnie samuraj o mianie RX-7 mógłby spokojnie stanąć w garażu obok nich. Może w następnym poście wyjaśnię czym jest silnik Wankla, ale dla laików tłok obraca się wewnątrz cylindra, niestety przez to, że zastosowano tam metal złej jakości jednostka się rozlatywała. W dodatku ten silnik ma problemy z uszczelnieniem, tak naprawdę ciężko znaleźć fachowca od tych silników, tak samo jak w przypadku kowala zdolnego wykuć tradycyjną samurajską katanę. Większość właścicieli RX-7 wsadza pod maskę silnik V8 z Chevrolet'a Corvette dodając do tego system biturbo lub sprężarkę, by uzyskać lepsze osiągi. Rzadko kto decyduje się na seryjnego Wankla, jednak moim zdaniem ten silnik może być ulepszony dając osiągi i trwałość, jednak wymagać będzie to sporych nakładów finansowych.

   Najlepiej byłoby wsadzić silnik z następnego samochodu wyścigowego modelu 787B, który jest fascynującą jednostką. 787B to wyścigówka startująca w wyścigach 24-godzinnych Le Mans w 1993. Teoretycznie jej silnik R26B ma pojemność 2,6 litra, bo każdy tłok miał 654 cm3, jednak w Wanklach to się trochę inaczej przelicza, nie za bardzo wiem jak to powiedzieć, ale tak naprawdę to był silnik o pojemności 5,2 litra. Regulamin ograniczał maksymalne obroty tego silnika do 9000 obrotów na minutę i osiągał moc około 710 koni mechanicznych, ale według niepotwierdzonych informacji normalnie R26B kręcił się do 11 000 obrotów na minutę i osiągał nawet 900 koni mechanicznych. W wyścigu prawie non-stop pokonując 5000 kilometrów ten potwór nie miał żadnych awarii. Tylko gdzie zdobyć taką jednostkę i za ile?

   Mazda 787B ma genialny dźwięk silnika jak diva operowa podczas koncertu, bolid F1 po beczce sake zagryzionej kilogramem tabletek LSD lub jak kto woli wyje jak wasza ulubiona aktorka filmów przyrodniczych(Sasha Grey, Lisa Ann, Aletta Ocean, Madison Ivy, Natalia Starr i Mercedes Carrera razem w jednej scenie nie osiągną takiego efektu jak 787B jadąca na pełnej piź###ie).  Powiem więcej nawet Godzilla nie ma szans ze swoim rykiem. Pod spodem filmik szarży 787B, niektórzy dostaną krwotoku z uszu, ale entuzjaści będą się śmiać z radości zupełnie jak Joker planujący atak na Batman'a. Jest więcej japońskich aut, które są mega, ale to temat na kolejny dłuższy post.


   Dalej będzie o tym dlaczego lubię kulturę tudzież motoryzację USA, ale teraz trochę zboczę z tematu. Gdybym miał swoją RX-7 najpierw zrobiłbym generalny remont wymieniając wszystkie wrażliwe metalowe części na wzmocnione albo zrobione w wytrzymalszego metalu, uszczelnił cały silnik, wsadził 4 rotory zamiast seryjnych 2, zamontował wydech robiony na zamówienie, z zewnątrz upodobnił samochód do wersji wyścigowej, pogrzebał w komputerze i podłubał przy silniku by wzmocnić go do 700 koni mechanicznych. Wyjeżdżałbym tą bestią tylko w letnie weekendy przy pięknej pogodzie, by przegonić tego samuraja po autostradzie lub torze wyścigowym.

   Obiecałem powiedzieć wam jakie ja restomody chciałbym zobaczyć lub kiedyś zbudować i tak będzie. Przypominam Restomod to modyfikowanie starych aut z pomocą nowoczesnych rozwiązań. Zanim jednak to nastąpi to powiem wam o moim marzeniu, które od lat jest na pierwszym miejscu mojej listy marzeń. Od dziecka chciałem mieć swój warsztat gdzie mógłbym modyfikować samochody dla klientów i dla siebie, najlepiej sterylnie czysty jak w laboratorium(tak jak firma ABT), w nowoczesnej hali za miastem z jedną przeszkloną ścianą zupełnie jak lustro weneckie. Chciałbym tam mieć hamownię, kilka podnośników, lakiernię, nowoczesne narzędzia, biuro, a przede wszystkim autoklaw, by wytwarzać części z włókna węglowego, a nawet całe karoserie i felgi do samochodów. Wiem, że to jest naprawdę drogie, ale od tego są marzenia, poza tym wierzę, że włókno węglowe to przyszłość wszystkiego od zabawek, mebli, sztućców, broni, aut aż po łodzie, samoloty i budownictwo. Następnym krokiem będzie Carbotanium, czyli połączenie tytanu z włóknem węglowym, wymagające napylania platyną co stosuje firma Pagani, niestety jest to jeszcze droższy kompozyt niż włókno węglowe. Za kilka lat kompozyty stanieją i będą towarzyszyły nam w życiu codziennym. Później ktoś zbuduje drukarkę 3D zdolną drukować duże przedmioty za pomocą ,,tuszu" z włókna węglowego, Carbotanium czy nawet metalu, i to znacznie szybciej niż się spodziewacie. Wtedy wszystko będzie łatwiejsze.

W swoim warsztacie zatrudniłbym kilku kolegów i koleżanek, którzy są tak samo świrnięci na punkcie motoryzacji jak ja, kilkunastu mechaników zajmujących się różnymi rzeczami i każdy z nich będzie od jednej dziedziny, a nie od wszystkiego, kilku inżynierów znających się na robocie i dzięki temu szybko będziemy się rozwijać. Po samochodach nadejdzie czas na łodzie, helikoptery i samoloty, ale będą to małe jednostki, bo duże zostawimy ogromnym firmom.

   Tak samo było z chorwacką  firmą Rimac, którą Mate Rimac założył by produkować własne samochody i komponenty hybrydowe tudzież elektryczne. Wszystko zaczęło się od silnika w jego BMW e30, który eksplodował i Mate w garażu rodziców zamontował w nim silnik elektryczny, pobił tym samochodem wiele rekordów. A pierwszy samochód wyprodukowany przez jego firmę to był Concept One elektryczny supersamochód o mocy 1224 koni mechanicznych wyprodukowany w 8 egzemplarzach i nawet Bugatti Veyron czy Ferrari LaFerrari nie mają z nim szans. Jeden z tych modeli spłonął w wypadku, a prowadził go wtedy Richard Hammond kręcąc odcinek ,,The Grand Tour". Mate razem z Richardem udzielili wywiadu i prezes Rimac'a śmiejąc się powiedział, że dzięki temu samochód przeszedł testy zderzeniowe.

   Teraz pokazano kolejny elektryczny supersamochód tej firmy Concept Two, który powstanie w 100 egzemplarzach, ma 1914 koni mechanicznych i 2300 Nm maksymalnego momentu obrotowego, do setki potrzebuje tylko 1,97 sekundy, a krążą plotki, że zejdzie do 1,85 sekundy! Do tego zasięg 650 kilometrów i prędkość maksymalna 412 km/h. Zupełnie jak spalinowy Peugeot 208 T16 Pikes Peak ważący 875 kilogramów z silnikiem diesla o mocy 875 koni mechanicznych, który do setki potrzebuje 1,8 sekundy, a prędkość maksymalną 240 km/h osiąga w 7 sekund. Moim skromnym zdaniem Concept Two pomimo nieznacznie gorszych osiągów na papierze będzie szybszy niż ta kopcąca bestia z silnikiem diesla Peugeot 208 T16. Będzie tak, ponieważ Rimac ma silniki elektryczne, które pełną moc i moment obrotowy mają od razu w pełnym zakresie od 0 km/h do 412 km/h. Teraz z firmy 6 osobowej stała się przedsiębiorstwem zatrudniającym ponad 250 osób , dostarcza komponenty hybrydowe do takich legendarnych aut jak Aston Martin Valkyrie czy Koenigsegg Regera. A w nowym Concept Two dla bezpieczeństwa i żartu zamontowali gaśnicę na której skórzanym pasku jest napisane, że w razie wyścigu górskiego proszę zgasić ogień. To żart, bo właśnie Richard Hammond rozbił się podczas wyścigu górskiego modelem Concept One. 

Mate Rimac
Green Monster e-M3
Rimac Concept One
Rimac Concept Two
Peugeot 208 T16 Pikes Peak
Aston Martin Valkyrie
Koenigsegg Regera
   Co do mojego warsztatu doszedłem do wniosku, że oprócz modyfikacji nowych aut, restauracji klasyków chciałbym to połączyć w jedno tworząc restomody. Najpierw powiem o nowym samochodzie, który chciałbym zmodyfikować, a jest to Volkswagen T6, którego karoserię, drzwi, maskę, tylną klapę, a nawet felgi wykonałbym z włókna węglowego. Oprócz tego pod maskę zamontowałbym silnik z najnowszego Audi RS3 wzmocniony do 700 koni, napęd na wszystkie koła, skrzynię biegów z Audi, bo to się najlepiej zmieści i będzie funkcjonować. Do tego lakierowanie w stylu VW T1 u góry śnieżno białe, a z dołu neonowo zielone, natomiast felgi w czarnym połysku z Lamborghini Aventador. Oczywiście również lepsze hamulce, zawieszenie i wszystko co potrzebne do bezpiecznej jazdy.

Volkswagen T6
Felgi z Lamborghini Aventador


    Następne samochody będą starsze zrobione głównie z włókna węglowego i hybrydowe. Hybrydowe dlatego, że to daje najlepsze osiągi, ale komponenty tylko firmy Rimac, bo Tesla(zaraz mnie pozwie) jest według mnie mnie zbyt elitarna, droga i ma problemy z wykonaniem(patrz model 3) zupełnie jak Apple z ich Iphonem.Teraz zacznie się magia, bo na warsztat wezmę Mercedesa SL R129, króla luksusowych cabrio lat 90. Jest to znakomite auto, ale powinno być szybsze i lżejsze, więc to co się da zrobiłbym z włókna węglowego, a z silnikiem to możliwości są nieograniczone. Ja jednak wybrałbym 7,3 litrowe, 650 konne V12 z AMG, które napędza Pagani Zonda, z nowoczesną automatyczną skrzynią biegów, zmodyfikował ten silnik zwiększając jego pojemność i wymieniając kilka rzeczy w tym wydech, by wzmocnić ją do limitu możliwości. Do tego jakiś mocny elektryczny silnik z bateriami co da naprawdę niewiarygodne osiągi i będzie to najszybszy R129 na świecie, a środek najlepiej przeszczepić z nowego SL.

R129
Silnik 7.3 AMG w Pagani
Wnętrze nowego Mercedesa SL
    Następnym samochodem będzie Audi V8, które może was dziwić biorąc pod uwagę moją niechęć do tej marki. Wystarczy zdjąć z niego karoserię, wykonać ją w odpowiednich wymiarach z włókna węglowego i nałożyć na używane kilkuletnie Audi RS6 czy RS7, nie wiem czy to jest możliwe, ale to może się udać. Silnik z RS6/7 4.0 V8 wzmocnić do 800 koni i dodać elektryczny około 300-400 konny silnik, a środek przeszczepić z najnowszego A8/A7. W ten sposób mamy kolejnego genialnego restomoda.

Audi V8
Kokpit najnowszego Audi A7
   Tak samo zrobić można w przypadku BMW E36 Cabriolet wziąć karoserię o delikatnie zmienionych wymiarach i nałożyć na kilkuletnie BMW M4 Cabrio. Znowu podłubać przy jednostce napędowej, dołożyć silnik elektryczny z bateriami, a to wszystko będzie budziło podziw.


   Kolejny pomysł to najnowszy Chevrolet Corvette ZR-1 Cabrio w automacie wzmocniony przez Hennessey do 1200 koni mechanicznych z karoserią Corvette C2 Cabrio w kolorze butelkowej zieleni, środek i materiałowy dach w kolorze koniaku. Może tu silnik elektryczny być mały i tylko wspierający sprint lub jak KERS w F1. To byłby dopiero cukiereczek!

C2 Cabrio

   Następny restomod będzie trudniejszy, bo trzeba by do Golfa Mk2 Country zamontować silnik z Passata R36 wzmocniony do 700 koni ze wzmocnioną skrzynię DSG, do tego elektryczny silnik 500 konny, zawieszenie i napęd na wszystkie z Golfa R, a kokpit z najnowszego Polo GTI. To już jest SUV idealny, a co dopiero po restomodzie...

Golf Country
Kokpit Polo GTI

    Pomysłów na restomody mam jeszcze więcej, ale nie chcę was zanudzać. Jeśli podoba wam się temat restomod albo chcecie więcej o motocyklach to dajcie znać w komentarzach i łapkach w górę, to będzie tego więcej, choć znając moje możliwości będę wracał do tego tematu. W każdym bądź razie wytłumaczę teraz dlaczego uwielbiam USA. Stany Zjednoczone to kraj niezliczonych możliwości, długich autostrad, show biznesu, pełen sprzeczności, słynący z komiksów, ogromnej tudzież dochodowej branży XXX z Brazzers, Naughty America czy Reality Kings na czele. Kraj z kasynami w Las Vegas gdzie występował Krzysztof Krawczyk, oprócz tego luksusowe nadmorskie miasto Miami, kurorty narciarskie w Aspen, strzelnice w Teksasie, imprezowa Tijuana, wymarłe Detroit, nadęty Nowy York z Wall Street, o którym śpiewał Sinatra, San Francisco z Golden Gate i Alcatraz... Wszystko pełne sprzeczności, różnych kultur, kuchni, subkultur, bogactwo, bieda, muscle cars z V8, Volkswageny, japońskie fury, hamburgery, pizza, frytki, Tabasco, wegetarianizm wszystko pomieszane i to mi się podoba. Tak samo muzyka ja uwielbiam Franka Sinatrę, Louisa Armstronga czy Elvisa, ale oprócz tego czarni i biali raperzy jak Snoop Dogg, 50 Cent, Dr. Dre, Jay-Z, Eminem, 2Pac, Ice Cube, Post Malone, Twenty One Pilots to moi faworyci oprócz tego rock n' roll, country i inne skrajnie różne gatunki muzyki tworzą nigdzie nie spotykany miks. Ale najbardziej uwielbiam amerykańskie samochody, a szczególnie dwa z nich nowy Chevrolet Corvette ZR-1 Cabriolet i Ford Mustang GT 5.0 V8 Cabriolet, które spędzają mi sen z powiek i na sam ich widok dostaję ślinotoku. Oba zamówiłbym w takich samych konfiguracjach, czyli lakier w kolorze  butelkowej zieleni, która w cieniu jest czarna, a w słońcu ciemno zielona. Do tego czarne połyskujące dodatki, ozdoby, grille i felgi. Kabiny jak i materiałowe dachy w kolorze koniaku. A osiągi po kuracji w firmie Hennessey, Corvette ZR-1 1200 koni mechanicznych, a Mustang 800 koni mechanicznych. Ale się rozmarzyłem... A oprócz tego uwielbiam niemieckie samochody jak Mercedes-Benz, BMW, Porsche i Volkswagen. Sami widzicie, że jestem naprawdę dziwnym egzemplarzem człowieka, który nie każdy samochód lubi, a za niektóre dałby sobie rękę uciąć. Tak samo jak z jedzeniem i alkoholem. W czasach gdzie jeden jest wegetarianinem, drugi vaperem, trzeci w niebie ma obiecane 77 kozic, czwarty stawia okropne pomniki, piąty lubi kiszone śledzie, szósty jest abstynentem, siódmy robi poradniki jak coś otworzyć, ósmy słucha krasnoludka, dobrze jest być zwykłym alkoholikiem i entuzjastą samochodów... Tym optymistycznym akcentem kończymy ten post i do zobaczenia w następnym...

Corvette ZR-1
Mustang GT 5.0 V8
P.S. Zdjęć Pań z części o Maździe 787B nie będę publikował, bo ich ,,nie znam" ale mnie mój kot rosyjski niebieski powiedział, że wystarczy wpisać ich pseudonimy w Google i wszystko tam znajdziecie o nich. Hulaj dusza piekła nie ma!

Źródła zdjęć: Pinterest, Autokult, Planet Ford, Giełda Klasyków, Wikipedia, sprzedajemy.pl, Speedhunter, MotorMania, BOLDRIDE i materiały prasowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz