Co z tymi samochodami?
Ostatnio zauważyłem tendencję do kombinatorstwa w motoryzacji. Zacznijmy od super sportowych maszyn pomieszanych z mikserem. Weźmy dwa nowe modele, które są tak zbudowane. Pierwszym z nich jest McLaren P1. Nasz bohater jest napędzany w sposób hybrydowy, głównym komponentem tego układu jest jednostka V8 o pojemności 3,8 litra. Silnik ma 737 koni mechanicznych. Podwójnie doładowany motor jest dopingowany przez jednostkę elektryczną o mocy 179 koni mechanicznych. Maksymalny moment obrotowy obu silników wynosi 980 Nm. Całość ma 916 koni mechanicznych. Możemy się spodziewać, że setkę w tym potworze osiągniemy w mniej niż 3 sekundy. Drugim przekombinowanym autem jest Ferrari LaFerrari. Jest to młodszy brat Enzo. Jego serce stanowi V12 o pojemności 6,2 litra, która generuje równe 800 koni mechanicznych. Moc silnika elektrycznego i spalinowego wynosi 963 konie mechaniczne, ma moment obrotowy wynoszący 970 Nm . Znowu mamy tu napęd na tył i podobne przyspieszenie do McLarena. Natomiast prędkość maksymalna Ferrari wynosi 350 km/h. Według mnie to już nie są prawdziwe samochody sportowe. Są to bardziej roboty, niż klasyczne środki transportu. Ten silnik elektryczny waży swoje, jest pełen chemikaliów i nie wiadomo jak się będzie zachowywać po kilkunastoletniej eksploatacji. Prawdziwy wóz sportowy jest w pełni spalinowy najlepiej w układzie V na przykład stare dobre V8. Samochody spalinowe dają więcej frajdy niż hybrydy, bo są bardziej naturalne, niekiedy moc jest brutalna i w reakcjach są bezpośrednie. A taki hybrydowy wynalazek może się zepsuć, może dać tyle mocy co nie miara, ale jeśli elektronika zawiedzie to wylądujemy na drzewie, albo co gorsza wybuchnie nam samochód. Może teraz przesadzam, niestety takie przypadki są wielce prawdopodobne. Powiecie, że hybrydy mają mniejsze spalanie, niestety kto kupuje super sportowe auto musi się liczyć z wysokim spalaniem. W niedalekiej przyszłości, kierowca będzie dodatkiem do auta nie odwrotnie. Zobaczcie też reakcje kierowców, którzy przejadą się Muscle Carem z V8 na przykład legendarną AC Cobra lub Shelby GT 500 Eleanor mają na twarzy banana. Jeśli przejadą się nowym Ferrari też będą zadowoleni niestety nie tak jak jeżdżąc amerykańskim mięśniakiem z V8. Teraz w samochodach dominuje elektronika raczej wątpię czy ktoś z was by naprawił nowoczesne auto. Kiedyś wystarczyło wyregulować, gaźnik, żeby pośmigać. Niekiedy trzeba było zmienić silnik na postoju, a spróbujcie naprawić Toyotę Prusa(właściciele aut Toyoty twierdzą iż rzekomo ich auta są niezniszczalne). W skrajnych sytuacjach samochody z gaźnikiem są szybsze niż ich dzisiejsze odpowiedniki, tak samo jest z motorami. Z reguły prostsze konstrukcje są lepsze ponieważ nie ma co się tam popsuć jeszcze inna sprawa te proste rozwiązania są lżejsze. Zobaczcie to na przykładzie starej Lancii Delty Integrale HF, a nowej Delty. Nowa Delta nigdy nie dorówna Delcie HF. Powiecie, że powstaje włókno węglowe, tytan czy carbotanium niestety te materiały są dalej drogie i nie dostępne dla cywilnych aut. Niestety przyszłość motoryzacji wisi na włosku, bardzo ciężko będzie to zmienić Może my fani motoryzacji coś zmienimy. Pamiętajcie hybrydy nie dadzą wam tyle radości co stare dobre silniki benzynowe.Te powyżej to miksery, a nie auta.
To są prawdziwe auta...
Jakbyś wziął oryginalne zdjęcia LaFerrari to by wyglądało lepiej, zresztą akurat LaFerrari wygląda całkiem zacnie! A po czym poznać oryginalne fotki o tamtej symulacji wyglądu LaFerrari, którą wrzuciłeś? Po lusterkach, trzecie zdjęcie to oryginał- spójrz na jego lusterka i na lusterka dwóch pierwszych!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na WozDrzymaly.blogspot.com
Masz rację z tymi fotkami, ale mnie nie chodziło o to, że LaFerrari jest brzydkie. Technika w nim zawarta to dziwna kombinacja. Dzięki, za uwagi. Zapraszam ponownie na mojego bloga. Pozdrawiam, Robert Kensy
OdpowiedzUsuń