Będzie to kolejna szybka hybryda. Nie będzie to Ferrari LaFerrari, bo jeszcze go nie ma, a poza tym ostatnio nie mam serca dla Ferrari, bo nie robi już tak przełomowych aut. Teraz czas na angielskie auto. McLaren P1. Najpierw garść danych P1 ma silnik V8 biturbo o pojemności 3,8 litra, a do tego silnik elektryczny. Cały układ elektryczno spalinowy ma moc 916 koni mechanicznych. Tą moc poczujemy od samego startu, po kick down, a kończąc na szarży po autostradzie. Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w 2,8 s, całkiem dobry wynik. Natomiast od 0 do 200 km/h, przyspieszymy w 6,8 sekundy, od 0 do 300 km/h w 16,5 sekundy są to iście demoniczne osiągi miażdżące McLarena F1. Auto ma elektronicznie zablokowaną prędkość do 350 km/h, ale moim zdaniem po odblokowaniu można by pojechać z prędkością 400 km/h. Skrzynia biegów ma różne tryby, ale te dwa ostatnie to już sztuczki Mefistofelesa Race i Boost. Wdepniesz gaz i lądujesz w innym świecie. A boost to jest trochę dziwny tryb 150 koni znika, ale pojawia się kiedy potrzebujesz tej mocy, jeśli chcesz pokazać swojej dziewczynie co to jest prawdziwy hardcore, to w tym trybie wystarczy że wciśniesz gaz do oporu, gwarantuje ci, że spadną z niej wszystkie ciuchy. Przypominam, że to auto ma napęd na tył w przeciwieństwie do głównego konkurenta Porsche 918 Spyder, dzięki temu można jeździć ciągłym driftem niczym Ken Block dymiąc na złość ekologom. Aerodynamika w P1 to czysta magia, to auto wpasowuje się do sytuację niczym tygrys na polowaniu. Konstrukcja auta to już wyższa szkoła jazdy. Powiecie Veyron lepszy, niestety jest cięższy od P1, co przekłada się na zachowanie auta jadącego po torze. Wygląd auta to już czysty kosmos, znaczek McLarena w niezliczonych miejscach, aż się dziwię że te logo może być tak uniwersalne. Te obłości, ten rekini uśmiech z przodu, a ten tył z ledowymi światłami zasługuje na oskara. To auto to Mila Kunis na kołach, też ma egzotyczny i sugestywny wygląd, ten design jest jedyny w swoim rodzaju i sprawia, że 918 Spyder i LaFerrari stają się nudne. Piękne auto. A co ja myślę o osiągach tej fury? Wszystkie ekstremalne auta, które znacie nie przygotują was na to co zgotuje wam P1. Będziecie potrzebowali okularów przeciwsłonecznych, żeby gałki oczne zostały na swoim miejscu. Wciskając gaz spodziewajcie się potężnego kopa mocy. To auto robi wokół siebie sporo szumu, jest pełne dramatyzmu i pokazuje, że nie ma z nim żartów. Cena tego auta to 4 000 000 złotych, a do tego będzie ich ponad trzysta, powiem szczerze dałbym tyle za to auto, bo warto. Jest to kolejne fura, którą bym kupił bez zastanowienia. Dla mnie to kolejny zacny rozdział w motoryzacji. Królestwo za P1!
Czas zadać sobie pytanie czy w twoim garażu chciałbyś mieć P1? Powiem tak, najchętniej kupiłbym garaż nad jeziorem Como i zakupił do niego hurtem McLarena P1, Mercedesa S 65 AMG W221 i W222, Jaguara F-Type V8 S, Rolls Royce'a Wraith, Alfę Romeo 4C, Mustanga GT500 Eleanor z 1967 roku, Mercedesa SLS Black Series, Porsche 918 Spyder, Mercedesa G 65 AMG, Mercedesa C 63 AMG Black Series, Mercedesa G 63 AMG 6x6, Lancię Delta Integrale HF i Brabusa E 63 AMG 4Matic S. I zamieszkałbym w tym garażu podziwiając widoki, piłbym sobie drinki, podrywał dziewczyny, a po wytrzeźwieniu jeździłbym moją flotą. Idealne życie. Wracając do P1 jest to auto dla hardcorowych kierowców, dla których liczą się emocje, a potem osiągi. Dla mnie to arcydzieło inżynierii, którego jeden egzemplarz powinien stać w Luwrze jako pokaz możliwości branży motoryzacyjnej. To by było na tyle jadę nad Como. Pozdro!
Źródło fotek: Autokult, Top Gear, Pinterest i materiały prasowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz