piątek, 27 czerwca 2014

Huragan

         
           Od lat gdy ktoś chciał kupić sobie szybkie auto jego uwaga padała na kilka szkół. Szkoła włoska/klasycystyczna, w której od lat panują dwie marki Lamborghini i Ferrari, druga szkoła to niemiecka czyli szybkie sedany, kombi i limuzyny trzech króli Mercedes-Benz, BMW i Audi.  A ostatnia szkoła to szkoła japońska wszelkiego rodzaju GT-R’y, EVO, STI itp. Ja będąc zwolennikiem szkoły niemieckiej, spróbuję wyjaśnić fenomen samochodów Lamborghini, a szczególnie pokazać to na podstawie nowego Huracana.

         

            Ale zacznijmy od początku. Cała historia zaczęła się od kłótni. Ferruccio Lamborghini, którego firma dotychczas produkowała traktory miał Ferrari, jak każde Ferrari w tych czasach strasznie się psuło . Sam Ferruccio przyjaźnił się z Enzo Ferrari’m, więc w dyskusji wygarnął mu wady jego samochodów. Rok po tej kłótni Ferruccio Lamborghini wyprodukował swój pierwszy samochód Lamborghini 350 GTV. Każda z marek samochodowych ma takie smaczki, przypominam też o kłótni Carroll’a Shelby’ego z Enzo Ferrari’m. Od tej pory zaczęła się historia Lambo. Przypomnę wam kilka najpiękniejszych i najdziwniejszych samochodów marki z Sant'Agata Bolognese. Zacznę od najpiękniejszego auta, jest to oczywiście Miura. Ten byk został zaprezentowany w 1996, a jego produkcja skończyła się w 1969 roku, auto ma ,,rzęsy” na reflektorach, po prostu piękność z silnikiem V12. Numer dwa Countach, czyli jedne z pierwszych seryjnie produkowanych Lamborghini, które przekraczało 300 km/h i pierwsze z drzwiami otwieranymi do góry niczym nożyce, widoczność do tyłu była zerowa, przez co parkując do tyłu trzeba było otworzyć drzwi i usiąść na progu. Jednym z najdziwniejszych aut była terenówka LM002, czyli samochód wojskowy i jego cywilna wersja z potężnym 450 konnym silnikiem V12, ważyła prawie 3 tony, pochłaniała paliwo niczym tankowiec, a stylistyka była kontrowersyjna. Nie będę pisać o wszystkich modelach, jednak napiszę jeszcze o trzech z nich. Diablo to jedno z pierwszych bardziej ucywilizowanych aut spod znaku byka, auta w zależności od rocznika miały od 492 do 655 koni mechanicznych, zacne auto które do setki potrzebowało 4 sekundy. Czas na Aventadora, który powstał w 2011 roku, ma 700 koni, napęd na 4 koła, przyspieszenie do setki w 2,9 sekundy oraz prędkość maksymalna wynosząca 350 km/h, jedno z najpiękniejszych aut XXI wieku, a design to czysta poezja dla mnie to najlepsze auto z bykiem jakie kiedykolwiek powstało. Zanim zacznę mówić o nowym Huracanie, powiem co nie co o jego poprzedniku, Gallardo to pierwsze małe oraz ucywilizowane Lamborghini, które nie próbowało zabić właściciela, początkowe egzemplarze były ładne, ale dopiero facelift sprawił, że auto stało się naprawdę piękne, choć w tym modelu drzwi otwierały się normalnie. Podsumowując każde z tych samochodów było i jest szybkie, ale ich wady sprawiały, że te samochody stawały się bardziej ludzkie przez co właściciele tych aut je kochali. Gdy po raz pierwszy ujrzałem Huracana nie byłem zachwycony, auto było mniej urodziwe niż poprzednik, ale w kolorze neonowo zielonym auto jest epickie, przód prawie tak agresywny jak w Aventaladorze, auto jest bardziej spłaszczone, tył to już arcydzieło, nowoczesne lampy i charakterystyczna linia bioder, wloty powietrza, to auto wygląda jak chuligan, który czeka na ofiary pokroju Porsche Boxster. Dwie klapy nad silnikiem do wyboru cała z czarnego tworzywa lub z szybą odsłaniającą silnik. Środek żywcem przejęty z innych nowych Lambo, w tym genialny przycisk odpalający silnik skryty pod czerwoną klapką niczym w myśliwcu F 22 Raptor. Tak naprawdę całe auto wygląda jak Raptor bez skrzydeł, z kołami widok takiej bestii w lusterkach potrafi przestraszyć statecznych kierowców blokujących lewy pas na autostradzie, mówię wam strzeżcie się przed nadciągającymi huraganami. Wróćmy do spraw jeszcze ważniejszych, jak to mawia Jeremy Clarkson moc jest najważniejsza. Silnik to stare dobre V10 o pojemności 5,2 litra, moc wynosi 610 koni mechanicznych. Dzięki lekkiej konstrukcji, bo waży tylko 1422 kilogramów, napędowi na cztery koła oraz  dwusprzęgłowej skrzyni biegów Lamborghini Doppia Frizione, przyspiesza do setki w 3,2 sekundy, a 200 km/h pojawi się po niespełna 10 sekundach. Prędkość maksymalna 325 km/h zadowoli każdego, chyba że ktoś już ma Aventadora lub Bugatti Veyrona. W standardzie montowane są  węglowo-ceramiczne hamulce, światła LED, tapicerka ze skóry oraz Alcantary i ekran w konsoli. Zmiana trybu jazdy to już oczywistość. Cena to ponad 200 000 €, dosyć dużo, ale pierwsza partia została już wykupiona na pniu jeszcze przed ukazaniem się oficjalnych zdjęć. Ja bym jeszcze poczekał na jeszcze szybsze wersje, a szczególnie tą bez dachu jak Gallardo LP 570-4 Spyder Performante, najprawdopodobniej będzie się nazywać Huracan LP 680-4 Spyder Performante. Teraz Huracan ma więcej wspólnego z Nissanem GT-R lub Bugatti, bo jeździ idealnie, ale robi to wywołując wokół siebie dramat i show, niczym prawdziwa włoszka, auto brzmi niczym ryczący lew, a szarżuje niczym rozjuszony byk. Nic tylko kupować. I właśnie nowy Huracan pokazuje siłę i prawdziwy potencjał firmy Lamborghini, od lat są to samochody, które przekraczają granice wyznaczone przez innych producentów, ich auta są idealne dla indywidualistów, którzy nie chcą iść na łatwiznę kupując Ferrari lub po prostu mają dużą ilość pieniędzy. A my entuzjaści motoryzacji doceniamy firmę z Sant'Agata za to, że ma odwagę by produkować tak szybkie i piękne samochody. Esencja prawdziwego Lamborghini to mieszanka benzyny, odważnych linii, wielkich silników oraz agresji w czystej postaci. Warto doceniać takie marki w czasach masowości i sztampy.

          

           Takich aut jest więcej, jedne doceniamy od razu, drugie po jakimś czasie, przez co wiele z niszowych marek upadło na przykład De Tomaso. Jest to też włoska marka, która zbankrutowała, Lamborghini o mało by nie podzieliło jego losu, jednak jest nieprzerwanie na rynku, stając się utrapieniem dla konkurencji. Mam nadzieję, że teraz też wy podzielacie mój entuzjazm do marki z bykiem, a laicy zrozumieją fenomen wokół marki Sant'Agata. Niech moc będzie z wami! Pozdro!


P.S. Niektóre z moich postów będą publikowane na stronie Dziennika Zachodniego w kategorii blogi.
Źródło obrazków: lamborghini.com, Pinterest, netcarshow.com, wikipedia i materiały prasowe.

Lamborghini 350 GTV
Lamborghini Miura
Lamborghini Countach
Lamborghini LM002
Lamborghini Diablo
Lamborghini Aventador
Lamborghini Gallardo

Lamborghini Huracan
De Tomaso Pantera
F 22 Raptor

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz