wtorek, 1 stycznia 2013
Topless w Carbonie! Tak, dobrze zgadliście to Aston Martin DBS Volante Carbon Edition! Koneserzy marki powinni być zadowoleni, gdyż w pakiecie dostępne są wysmakowane detale. Nic dodać nic ująć – zero wiejskich spoilerów, ogromnych wlotów z bazaru. Tylko smaczki dodające pikanterii, jak bielizna na ciele pięknej kobiety. Jest to praktycznie zwykły DBS, tylko bez dachu. Więc jednostka V12 o pojemności sześciu litrów wytwarza około 510 koni i moment
obrotowy wynoszący 570Nm. Przy miłym dla ucha ryczeniu silnika niczym brzmienie AC/DC, pierwszą setkę zobaczymy na liczniku, który obraca się w odwrotną stronę po 4,3 sekundy, a do tego prędkość maksymalna wynosząca 307km/h. Ale nie to jest ważne! Ważniejszy jest dystyngowany wygląd, nadający mu szlachetności. Jest to auto dla konesera motoryzacji, tak jak skrzypce Stradivarius dla wielbicieli skrzypiec. Carbon Edition wyróżnia się paletą kolorów, składa się ona
z trzech lakierów: Flame Orange i Ceramic Grey oraz dostępnego już od dawna Carbon Black. Producent twierdzi, rzekomo iż te lakiery, to oprócz wyjątkowego koloru, wyspecjalizowany proces nanoszenia powłoki lakierniczej. Z włókna węglowego będą między innymi obudowy lusterek,
wewnętrzne części tylnych lamp, listwy przy przednim zderzaku oraz
dyfuzor. Dodatkowo z pakietem
Carbon Edition otrzymujemy 10-ramienne felgi, które w opcji mogą być
wykończone połyskującym czarnym lakierem.W standardzie zaciski hamulców są czarne, natomiast nie ma problemu z zamówieniem innych. We wnętrzu można znaleźć ręcznie zszywaną, skórzaną tapicerkę i podsufitkę. Prawdziwą perełką będą manetki wykonane
ze stopu magnezu z nakładkami z włókna węglowego. Odmiana Volante kosztuje 272 913 euro. Jest to naprawdę piękne i szlachetne auto, tylne lampy są szare, skóra jest prawdziwa i te detale dodają charakteru. Kierowcy ze sportowym zacięciem wybiorą manuala, natomiast ja uważam, że w takim aucie automat to konieczność, bo to nie jest chiński szajs jak Mitsubishi EVO. Te auto jest warte tej ceny, bo ma duszę...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz