poniedziałek, 14 stycznia 2013

W końcu pokazali nową Corvette o starym dobrym przydomku Stingray! W końcu Chevy zrobił Corvette według najnowocześniejszych standardów. Długa maska z wlotami zrobiona z włókna węglowego, do tego ściągany dach z przetłoczeniami, jak w starych Muscle Carach. Z tyłu to jest już magia cztery końcówki wydechu, obok siebie, i lampy żywcem wyciągnięte z Camaro. Wnętrze nowej Corvetty jest bardziej luksusowe i lepiej wykonane. Widać to na fotkach. Zastosowano skórę, aluminium i włókno węglowe. Do tego ośmiocalowy ekran. Plus dwa rodzaje siedzisk wykonanych na mega lekkiej ramie magnezowej. W tym potworze pracuje silnik V8 o pojemności 6,2 litra. Moc wynosi 457 KM , a do tego moment obrotowy sięgający 609 Nm. Setkę osiągniemy po niespełna czterech sekundach. Do wyboru mamy siedmiobiegową skrzynię manualną lub sześciobiegowy automat. Rozkład masy to około 50/50. Dla hardcorów przygotowano pakiet Z51 Performance z kilkoma usprawnieniami jak elektronicznie sterowany dyferencjał o ograniczonym poślizgu, suchą miskę olejową, oraz ulepszony system chłodzenia skrzyni biegów i dyferencjału. A do tego wisienka na torcie pakiet aerodynamiczny, wzmacniający stabilność pojazdu przy kolokwialnym zapierdalaniu. Długo już czekamy na Corvettę C7, ale gotowy produkt zobaczymy dopiero pod koniec roku! Nie wiem czemu tak długo, no może wybaczymy ten poślizg na rzecz piękna nowej C7. Mi się osobiście C6 bardziej podobała, ale  C7 dogania C6 wyglądem i wyprzedza osiągami. C7 jest zajebista pod każdym względem, ale brakuje mi w niej tylnych okrągłych lamp i trochę bardziej nowatorskiego przodu, bo ten jest podobny do nowego Vipera. Ale za pozytyw należy obrać wnętrze, budzące w końcu respekt, a nie politowanie. Najlepszy z tego wszystkiego będzie dźwięk V8...












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz